stycznia 31, 2014

Bal karnawałowy.

Bal karnawałowy.
Przed nami nasz pierwszy, zapewne więc niepowtarzalny i wyjątkowy. Gdy zastanawiałam się nad przebraniem nie brałam pod uwagę różowej księżniczki, biedronki czy błyszczącej wróżki, wybór był raczej oczywisty... Przypadkowo przeglądając dziś ofertę h&m do rąk sam wpadł mi gotowy zestaw. M. będzie oczarowana:).
Jest piękny!.



  A dodatkowo wypatrzyłam coś niecoś "kociego".





stycznia 31, 2014

Zimowo.

Zimowo.
Zima, zima, zima ach to TY! (parafrazując). 
Ogromne się cieszę, że w końcu pod stopami biały grunt, nosy czerwone od mrozu, a popołudniami nie słychać wiosennego ćwierkania ptaków (choć go bardzo lubię, ale tak od kwietnia:).  Powolutku wychodzimy z różnych stanów chorobowych i korzystamy ile się da z zimowej aury, gdyż  podobno sikorki donoszą iż nadchodzi odwilż...
A przede mną "samotny" weekend i odwieczny dylemat jak tu rozdysponować garście pełne wolnego czasu?*





*zapewne skończy się na jakimś gruntownym sprzątaniu...

stycznia 28, 2014

O pierwszych wspomnieniach.

O pierwszych wspomnieniach.
Trzy lata to dużo czy za mało?. Czy to już teraz, dziś właśnie to będzie ten dzień, ten czas, ten moment?. Czy może już go przegapiłam, już nic nie zmienię, przepadło. Może właśnie wtedy podniosłam głos, odwróciłam się na pięcie, pozostawiłam Cię z emocjami, które już zdążyły wydrążyć obrazek tej chwili. A może jeszcze wszystko przede mną? Może uda mi się jeszcze tyle zmienić, pomyśleć dwa razy nim znów "zły dzień" przejmie kontrolę nad naszą bliskością. A gdy za kilkanaście lat zapytam: Jakie jest Twoje pierwsze wspomnienie? odpowiesz jak ja wspominając ten dzień z przed dwudziestu kilku laty...


Kuchnia.
Pachnie ciastem i wiosną.
Mała dziewczynka stoi pośrodku.
Jej śmiech wypełnia każdy zakamarek.
Rozśmieszyło ją 'coś' a tańcząc nie może przestać.
Tato. Staje w drzwiach i wyciąga ręce.
Mała dziewczynka, podbiega do niego, łapie za szyje.
I tak śmieją się i trwają razem w tej chwili.
Bez końca.


...drugie jest już zgoła inne, ale ponoć w dobrej wierze (po czterech tygodniach nie przerwanego, okrutnego kaszlu Mama ma podejmuje decyzję: jedziemy w góry i albo Ci to pomoże, albo wylądujemy w szpitalu. Wróć. Jest zima -15 stopni Mama ma podejmuje decyzję... gehenna zaczęła się już u górskiego podnóża, zduszając się każdym haustem powietrza zastanawiałam się 'jak ona mogła mi to zrobić'...wróciliśmy, kaszel znikł. Tak moja Mama BYŁA odważną kobietą, bo teraz "każe" wozić M. samochodem przy -5...).

Szkoda że z dzieciństwa pamiętamy tylko okruchy wspomnień, choć może one muszą stać się tą  esencją, z której nasze późniejsze życie zmienia się w słodki lub gorzki napar...


Na zdjęciu kot duży, kot całkiem mały i Mama (tylko dlaczego mam tyle futra??).

Z teki Muchałowych dowcipów kolędowe wykoananie made by M.:
"Gdy się Chrystus rodzi
gąsienice mrozi..."

Miłego ciepłego dnia!

P.S.W ramach budowania 'bazy wspomnień' idziemy dziś na sanki!


 

stycznia 28, 2014

Cud narodzin.

Cud narodzin.
Niezmiennie zadziwiający.
Oczywisty, jednakże nie do pojęcia.
Nowe życie. Niesamodzielne, a tak doskonałe.
Tonę w zachwycie.
Cudu narodzin.














stycznia 27, 2014

Witamy na świecie!

Witamy na świecie!
Dziś nad ranem w naszej hodowli przyszło na  świat dwoje całkiem nowych kocich lokatorów. Długaaa noc, ale udało się i są!. 
Wtulone w dzielną mamę, pod czujnym małym okiem ("Mamo, czyli maluchy wypadły Szarej  w nocy z brzuszka, tak?") i pod naszą opieką, naprzemiennie śpią i jedzą. Szkoda że my jako dorośli nie pamiętamy tego niemowlęcego okresu, bo na pewno było całkiem fajnie?:)




stycznia 26, 2014

"Royal" Hamburger!

"Royal" Hamburger!


Jak mawiają najprostsze rzeczy są najlepsze. I tak też jest w tym przypadku. Odkąd znalazłam na nie perfekcyjny przepis, królują na naszym stole (oczywiście od czasu do czasu:), a cichy fan Mc-owych zajada się aż miło.
100% wołowina, domowy sos, warzywa z "ogródka"...nic nie ocieka tłuszczem, pomidor pachnie pomidorem, a kiszone ogórki choć niezgrabnego kształtu, naprawdę się kisiły. Szczerze polecam!


DOMOWE "royal" HAMBURGERY*

Sos:
łyżka majonezu
pół łyżki musztardy
pół łyżki ketchupu łagodnego
1/4 łyżeczki kurkumy
sól
pieprz

Mięsna wkładka:
300g wołowiny
1 łyżka musztardy
łyżeczka tymianku
sól
pieprz
odrobina oleju

Dodatki:
 ser żółty 5 plasterków
pomidor duży
spory ogórek kiszony
cebula czerwona
sałata lodowa

Bułki hamburgerowe:
przepis TU


Składniki do sosu mieszamy (proporcje ułożone pod nasze kubki smakowe, ale można żonglować ilością majonezu/musztardy/ketchupu). 
Dłonią wyrabiamy gładką masę z mięsa, musztardy oraz przypraw, następnie formujemy w okrągłe cienkie krążki (nieco większe od średnicy naszych bułek, mięso pod wpływem obróbki termicznej nieco się skurczy). Jeżeli ktoś woli bardziej mięsną wersję można się pokusić o zrobienie czegoś na kształt BigMaca, lub zrobić grubsze krążki. Następnie smażymy z obu stron na niewielkiej ilości oleju.
Bułki kroimy na pół i wrzucamy na 2-3 minuty do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni. 
Pomidor obieramy ze skórki i kroimy w poprzek. Podobnie z cebulą tak by powstały krążki. Ogórek kroimy na cienkie plasterki, a z sałaty obieramy potrzebną ilość liści.
Sposób ułożenia: bułka, ser, mięso, sałata, pomidor, ogórek, cebula, polewamy sosem,nakrywamy drugą częścią bułki.

*składniki na około 5 sztuk średniej wielkości

Smacznego!




stycznia 24, 2014

Jasełka!

Jasełka!
"Patrzcie! Patrzcie, jaka szopka!
Cała w białych, srebrnych kropkach!
Nad nią gwiazdka, jak ze szkiełka…
No, to zróbmy dziś jasełka!"

Duma zalewała mnie od środka, a łzy wzruszenia nie do okiełznania. Cały świat zamknięty w 105 cm, z białymi skrzydłami i aureolą utopioną w brokacie, który jeszcze długo fruwał w domowym powietrzu.  
15 minut występów, bagaż pełen emocji na długi czas.





stycznia 21, 2014

"Zima"

"Zima"
Hu, hu, ha (hahaha) zaśmiewała się jesień z wiosną, że zima zaspała i nas olała (dosłownie).
Tak kochamy zimę i próżno jej wyglądamy co dnia. By przetrwać letnie upały trzymałam się wieści płynących od rosyjskich sąsiadów, że ta zima będzie zimą stulecia, z zaspami, z mrozem taką jak uwielbiam najbardziej. Szkoda tylko że rosyjscy "naukowcy" się pomylili o jakieś 7300 kilometrów. 
I do czterech liter z taką "zimą". Widzę że pogoda podąża za ewolucją i dopadł ją syndrom współczesnego konsumpcjonizmu-się zdecydować nie umie!.
Poniżej M. w żywiole-czyli jak w genach odziedziczyć zamiłowanie do babrania się w zamarzniętej "wodzie":)









stycznia 20, 2014

Stare-Nowe życie.

Stare-Nowe życie.
Odkąd pamiętam książki zajmowały bardzo ważne miejsce w moim życiu. Swego czasu, dzień bez rozdziału choćby najmniejszego był dniem straconym. A że nie zawsze było tak, że wystarczyło wybrać, zamówić i wyglądać kuriera, czytało się to co było i to po kilka razy. Z dzieciństwa pamiętam czas oczekiwania na Niego gdy wieczorami wracał z pracy, na odgłos jego kroków na schodach, na stuk łyżki o talerz i wreszcie skrzypiącą podłogę gdy szedł korytarzem do mojego pokoju. Czekałam. Z książką w ręku, codziennie, niezmiennie podekscytowana jak na wielką premierę. Jego zmęczone oczy, nieraz błądziły po tekście, a ja mała trzylatka cierpliwie powtarzałam:"Tatusiu, ale tam tak nie jest napisane"...
Staram się więc w moim małym człowieku zasiać miłość do każdej strony, każdej okładki. W naszym domu nie niszczymy książek. Kupujemy, chomikujemy, dostajemy (znacie lepszy prezent?) miejsca mało, ale jak tu odmówić gdy ktoś daje nam takie perełki?. Większość z lat '80, pięknie ilustrowane, cudowne w swej prostocie. Nadajemy im nowe życie.
U nas na topie "Przygody Wróbelka Elemelka".









Copyright © 2016 (new) home & happiness , Blogger