W tym roku krakowskie.
Nasza wspólne.
Niespieszne, smaczne i o zgrozo (!) nieco dietetyczne.
Nie będzie przeciążonego stołu, trzech rodzajów mięs i ciast do wyboru do koloru.
Czas przy 'garach' (choć to lubię bardzo) zamieniam w tym roku na czas z rodziną.
W postny Wielki Piątek będą śledzie dla Zaślubionego, a śledziowy zapach (którego nie cierpię) będę zagłuszać wypiekiem, który zamierzam popełnić.
Aż jeden, ale za to wyjątkowy, bo o serniku inaczej powiedzieć się nie da.
Od dawna szukam sernikowej inspiracji (bo będąc na diecie, wszystko co zawiera czekoladę czy karmel i ma się na to świąteczne zielone światło, musi zaspokoić słodyczowy głód na kolejne tygodnie:).
Moi faworyci:
Wybór jest ciężki, zostawię więc sobie na niego jeszcze kilka dni...
W Wielką Sobotę z bardzo tradycyjnym koszykiem udamy się do 'zaświęcenia' (made by M.).
A rankiem udekorujemy (pewnie i również przy okazji wysprzątany na okoliczność świąt dom...) pisanki kolorami tęczy.
W mym śląskim rodzinnym domu w Wielką Sobotę nadal trwa post (pomimo tego że cały czas się jeszcze gotuje), jedynie po południu wszyscy siadaliśmy razem i dzieliliśmy się święconką, ale dostęp do spiżarni Mamy i tak był mocno ograniczony.
Tą zdrową tradycję przenoszę do Krakowa, dwa dni sielanki na talerzu w zupełności wystarczy.
Wielka Sobota to również czas przygotowań do Wielkanocnego Śniadania i uroczystego obiadu.
Tu chyba nikogo nie zaskoczę pisząc iż śniadanie będzie jajeczne, pachnące szczypiorkiem, świeżym masłem, chlebem i domową wędliną (przygotuję jedynie dodatkowo sałatkę z tuńczykiem i wypróbuję przepis na jakąś pastę).
Wielkanocny Obiad:
Zupa: chyba kolejne zaskoczenie nie będzie żurku (u nas na śląsku nigdy go nie jadaliśmy, a jako że jestem tradycjonalistką...), po prostu ugotuję zwyczajnie rosół choć w planach z domowym makaronem.
Danie główne: Pieczeń z indyka faszerowana kaszą z grzybami lub pieczona gęś jeśli takową uda mi się upolować z kolorową sałatą i pieczonymi ziemniakami.
Deser: mus czekoladowy i czekający w lodówce serniczek:))
W Poniedziałek Wielkanocny wybieramy się na Emaus czyli krakowską formę odpustu na Salwatorze. A tam pewnie przepadniemy:)).
Obiad więc będzie improwizacją, a że nie marnujemy żywności, opędzlujemy lodówkę do światła.
Poza tym dużo spacerów, wiosennego powietrza i opowieści o tym jak to z tymi
Świętami jest naprawdę...:)
Świętami jest naprawdę...:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz