MM:"Martusiu a co powiedziałas Mikołajowi gdy Cię zpytał czy byłaś grzeczna?
Marta:"Wszystkiego najlepszego!"
Mikołaj przybył, chyba nawet zostawił prezent, którego nikt się nie spodziewał...
M. własnoręcznie ułożyła w lodówce mleko i ciasteczka oraz "mafefki" dla zgłodniałych reniferów. Rano nastąpiła niespodziewana dekoncentracja, ponieważ chyba nie do końca mogła uwierzyć, że TO się dzieje naprawdę. Z relacji po przedszkolnej odniosłam wrażenie, że z odwagą i radością przeżywała spotkanie z brodatym panem.
Takie czasy Mikołaje czyhają na każdym rogu, ale staraliśmy się jak mogliśmy by było choć nieco magicznie:).
Weekend upłynął pod znakiem odwiedzin i pierwszą turą urodzinowych gości.
Choć to dopiero za 9 dni, słowo się rzekło, spadł śnieg, były urodzinki.
Tort nie zmiennie cudowny w smaku, a i z dekoracją poszło całkiem nieźle:).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz